Jedni i drudzy są zdziwieni. Pierwsi tym, że Go widzieli. Drudzy tym, że Go nie widzieli. SŁOWO
Jeśli nie możesz spotkać Boga w swoim życiu, spotkaj się dziś z człowiekiem. “No przecież nie jestem zakonnikiem samotnikiem, cały czas żyję wśród ludzi, spotykam się z nimi i jakoś Boga jak nie widziałem tak nie widzę” . Pytanie – spotykasz się z człowiekiem czy swoją opinią o nim? Spotykasz się z nim czy swoim doświadczeniem, rozczarowaniem, niespełnioną nadzieją, nadwyrężonym zaufaniem?
Poszedłem do szkoły. Obiecałem sobie rano, że na moich uczniów, nauczycieli – tych, z którymi jest mi po drodze i tych, którzy są na przeciwległym biegunie – będę patrzył jak na Boga. Nie jak na świętych, bezgrzesznych, doskonałych. To nie jest istotą naszego Boga. Jego istotą jest to, że jest MIŁOŚCIĄ. Kocha, wchodzi w relację, jest bliski, czuły. Chce z nami być. Chce mówić do nas wielkie rzeczy w taki sposób, żebyśmy to zrozumieli. Spróbowałem – dziwna rzecz, rozmawiałem z nimi. Uwierzcie, że rzadko to robię ostatnio. A później z jednym i drugim nauczycielem z przeciwległych biegunów. O życiu i śmierci, o tym gdzie był Bóg w Auschwitz.
Spotkanie, które zaczęło się jeszcze przed spotkaniem. Rozmowa, która zaczęła się zanim ktoś w ogóle zaczął mówić. Odważę się powiedzieć, że byliśmy (i mam nadzieję, że tak będzie przez resztę dnia) jak Bóg. Nie święci, doskonali, idealni jak rzeźby Michała Anioła. Byliśmy “przed”, “zanim”, “wcześniej” niż się zobaczyliśmy. Byliśmy “przed” bo nasze serca są takie same – stworzone przez Stwórcę do relacji. On też był zanim inni Go rozpoznali. Był przed. Jest teraz z Tobą. Zanim Go rozpoznasz, On już JEST. Z Królestwem przygotowanym dla ciebie od wieków. Jedynym miejscem, którego jesteś godzien; którego każdy człowiek jest godzien.